piątek, 6 marca 2015

Filmowe denko #1 - luty

Dzisiaj zapoczątkuję cykl, który będę (mam nadzieję) publikować regularnie - filmowe denko. Jest to przegląd filmów, które udało mi się zobaczyć w danym miesiącu. Zaczynamy, na pierwszy rzut - LUTY!


W lutym obejrzałam 4 filmy (ból, wiem!). Mamy z bratem taką "tradycję", że zawsze gdy przyjeżdżam do domu, musimy obejrzeć wspólnie jakąś komedię - najczęściej pada właśnie na ten gatunek filmowy. I tak na pierwszy ogień poszedł film "Zgon na pogrzebie", w reżyserii Franka Oza.


Nie najnowsza, bo z 2007 roku, wspólna produkcja Holendrów, Niemców, Amerykanów i Brytyjczyków to zabawna historia, której akcja rozgrywa się przede wszystkim na... pogrzebie. Zjawia się na nim tajemniczy nieznajomy, który próbuje ujawnić tajemnicę zmarłego - a jego synowie robią wszystko, aby go powstrzymać. Wśród obsady znajdziemy m.in. uwielbianego przez wszystkich Petera Dinklage'a.
Na leniwy, spokojny wieczór, polecam!


Pod koniec lutego wybraliśmy się (znowu z bratem! :-) do kina na następną komedię - tym razem na tegoroczną brytyjską produkcję pt. "Kingsman: Tajne służby". Reżyserią zajął się Matthew Vaughn. Nie jest to może kino wysokich lotów, nie oszukujmy się, ale dla miłego spędzenia czasu - jak najbardziej!


Historia stara jak świat: starszy agent służb specjalnych uczy młodego, przygotowując go na swojego następcę. Trochę do pośmiania, trochę napięcia, trochę sci-fi i trochę (powiedzmy to po cichu, aby nikt nie oskarżył nas o bezczeszczenie) efekty a la Tarantino.


Teraz może już mniej komediowo, bo na tapetę wjeżdża film dokumentalny - "Chemia". Jest to polska produkcja telewizyjna z 2009 roku, stanowiąca niekonwencjonalny zapis rozmów i spotkań ludzi poddawanych chemioterapii. Widzimy ich rozterki, uczucia czy relacje z bliskimi.  Reżyserią filmu zajął się Paweł Łoziński.


Film zadedykowany został Katarzynie Maciejko-Kowalczyk, zmarłej w 2008 roku montażystce, która współpracowała z reżyserem filmu.


Ostatnim filmem, który obejrzałam w lutym, była zeszłoroczna "Lucy". Tytułowa Lucy, grana przez Scarlett Johansson, zostaje zmuszona do przemytu narkotyków w swoim organizmie. Wskutek nieprzewidzianych okoliczności zyskuje jednak nadprzyrodzone zdolności.


Jak dla mnie zbyt...nieprawdopodobny i "pierdołowaty" :-) Nie przepadam za tego rodzaju filmami, spodziewałam się czegoś więcej. Nie mogę jednak powiedzieć, że było to całkiem stracone 1,5 h - sprawę ratuje m.in. uwielbiany przeze mnie Morgan Freeman, który zagrał w filmie rolę Profesora Normana. Trochę dziwi mnie jednak tak wysoka ogólna ocena filmu na Filmwebie.


A Wy widzieliście te filmy? Jak Wam się podobały?

Wszystkie zdjęcia pochodzą z serwisu http://www.filmweb.pl/
Kolaż tytułowy wykonany został poprzez stronę http://www.photofancy.pl/

2 komentarze:

  1. Oglądałam wczoraj Kingsman-a i podzielam Twoją opinię. Fajny film na wieczór, ale nie jest to dzieło sztuki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na odstresowanie - w sam raz! ;-)

    OdpowiedzUsuń